Co roku przed świętami Bożego Narodzenia na rozmaitych forach internetowych odżywa na nowo spór między wierzącymi a niewierzącymi. Ci pierwsi, stanowiący oczywiście tylko jakiś procent ogółu wierzących, starają się wykazać, że w ateistycznym lub agnostycznym domu nie ma miejsca na choinkę ani jakiekolwiek bożonarodzeniowe tradycje, bo przecież dla takich domowników grudniowe święta nie mają wymiaru religijnego, a więc w sumie w ogóle nie powinny być obchodzone.
Jest w tym trochę racji, bo jak świętować przyjście na świat Jezusa Chrystusa, skoro się w niego nie wierzy? Czy fakt łamania się opłatkiem przez niewierzących nie jest przypadkiem profanacją? A co z dziećmi? Czego uczą je ich niewierzący rodzice, jak uzasadniają świąteczne przygotowania, choinkę, wieczerzę wigilijną i prezenty?
Po pierwsze – tradycja
Niewierzący bronią się dość skutecznie tradycją. Argumentują oni, że wiele obyczajów chrześcijańskich przyjęli także niewierzący, którzy nie muszą przecież być betonowymi racjonalistami. Mogą w coś-tam wierzyć, np. w to, że respektowanie określonych obyczajów to dobra wróżba na nadchodzący rok. Mogą też być przywiązani do tradycji, która w ich rodzinach sięga przecież wielu pokoleń: skoro rodzice, dziadkowie i pradziadkowie tak czynili, oni tę tradycję pielęgnują i kontynuują, choć już bez kontekstu religijnego.
Po drugie – przecież to pogańskie święta
Nauka nie pozostawia wątpliwości: bez względu na to, co słychać z kościelnych ambon, prawdziwa geneza świąt Bożego Narodzenia nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Nie jest przypadkiem, że święta te obchodzone są w okresie przesilenia zimowego, gdy dni przestają być coraz krótsze, a dzień stopniowo zaczyna odrabiać swoje zaległości w stosunku do nocy. Takie przesilenie było świętowane jeszcze przez pogan. Oni też jako pierwsi używali drzewek lub ich fragmentów do swoich obrzędów, ponieważ doszukiwali się w nich symboliki życia. Nawet Egipcjanie świętowali przesilenie zimowe, przynosząc do swych domostw liście palm daktylowych. Kościół adoptował to wszystko do swoich potrzeb.
A skoro tak, to chyba nie ma niczego niestosownego w tym, by człowiek niewierzący, ba, choćby nawet był ortodoksyjnym komunistą, obchodził w grudniu święta, stroił choinkę (którą najlepiej kupić w sklepie http://www.e-choinki.pl), łamał się opłatkiem, spożywał tradycyjne potrawy i uczestniczył w obdarowywaniu się prezentami. Bardziej niepokojące jest chyba brukanie tej pięknej tradycji choćby przez ludzi, którzy uważają, że święta to okazja do obfitego raczenia się alkoholem.